sobota, 7 kwietnia 2012

Good Morning Vietnam

Przylecieliśmy planowo około 6 rano (w Polsce 1 w nocy, czas +5 w stosunku do polskiego). Czas w samolocie minął nawet szybko. Świetne jedzenie, możliwość oglądania filmów na wbudowanych w oparcie telewizorkach i śledzenia trasy lotu znacznie umilała podróż. Na wietnamskiej ziemi, już od samego początku spotkaliśmy się z azjatyckim sposobem podchodzenia do obowiązków służbowych. Organizacja
 pracy pograniczników na lotnisku byłaby nawet zabawna gdyby nie fakt, że marzyliśmy już o łóżku. Wizę załatwialiśmy przez internet i przez internet właśnie otrzymaliśmy promesę jej wydania. Należało jedynie zgłosić się do odpowiedniego okienka, złożyć wniosek, wpłacić po 50 $ i dostać formalną zgodę. Jednak to co nam wydaje się proste, tu można naprawdę nieźle skomplikować. Tłumy ludzi, brak organizacji i totalny chaos. Zdaje się jednak, ze godzina jaką straciliśmy na załatwienie formalności to i tak niewiele, bo gdy my już opuszczaliśmy strefę przylotów, tłum nadal szturmował biuro wizowe.
Bagaże nie zaginęły :) Jak zwykle nie mogę wyjść z podziwu, że bagaże nadane w Poznaniu, po dwóch przesiadkach i zmianie terminali w Paryżu trafiają do tego samego punktu docelowego. Gdzieś wyczytałem, że rokrocznie ginie 3 mln sztuk bagażu. Ciekawe jaki to procent ogólnej ich sumy.
Na lotnisku czekał na nas kierowca z naszego (jak nam się wydawało) Hotelu Gold. Rezerwowaliśmy tu 3 noclegi (po 23$ za pokój) i w prezencie otrzymaliśmy darmowy dowóz z lotniska. Miłe to było, szczególnie że z nieba lały się właśnie litry wody. Gigantyczne opady były ciekawe w kontekście setek motorków i rowerów na mieście z ludźmi odzianymi w mniejsze i większe peleryny, zalewanymi fontannami wody wydobywającymi się spod kół nielicznych wszak samochodów.
Zostaliśmy dowiezieni pod hotel Gold a potem zaprowadzeni do hotelu Charming. Taki miejscowy obyczaj – hotele wymieniają się gośćmi. Cena ta sama, standard pokojów podobny więc zostaliśmy. Najzabawniejsze jest okno (albo jego ślady). Okno mamy na całą ścianę. Jednak 20 cm za oknem jest mur tak więc trudno nawet się domyślić jaka pogoda. Wiemy już, że to typowa zabudowa dla wschodniej Azji więc się nie denerwujemy. Wszystkie domy są tu strasznie wąskie i bardzo długie i przez to pokoje w hotelach bardzo często nie mają okien. Wynika to z podatków, które płaci właściciel nieruchomości od szerokości budynku przylegającego do ulicy.
Pospaliśmy i ruszamy na miasto.

1 komentarz:

  1. Miłego pobytu !! Używajcie jak najwięcej, tylko nie jedzcie kotów...bo powiem Mobiemu :) My wyjeżdżamy już w następną sobotę to Drezna, a w niedziele do Turcji. Pozdrawiamy Was serdecznie i czekamy z niecierpliwością na następne odcinki Waszego, wciągającego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń