czwartek, 12 kwietnia 2012

Ale Sajgon

Pozdrawiamy z Ho Chi Minh City dawnego Sajgonu, którego nazwę zmienili komuniści zaraz po przepędzeniu stąd jankesów. I choć nazwa ma już prawie 40 lat, to większość mieszkańców wciąż bardziej jest przywiązana do starej nomenklatury.


Wstaliśmy dziś o 6 rano. Poprzez recepcje naszego hotelu w Hanoi zamówiliśmy na 7 rano taksówkę na lotnisko. Potargowaliśmy się nieco i koniec końców kosztowalo nas to 12$. Obsługa hotelu była na tyle miła, że dostaliśmy sniadanie o 6.30 choć jego wydawanie zaczyna się zwykle godzinę później.

Lotnisko położone jest kilkadziesiąt kilometrów od Hanoi, tak więc dotarcie tam zajęło godzinę. O ósmej z minutami przeszliśmy odprawę, nadaliśmy bagaże i zajeliśmy pozycję wyjściowe do bramki nr 10 na lotnisku Hanoi-Noi Bai. Bilet na linie Jetstar Pacific, rezerwowany jeszcze z Polski, jakieś 2 tyg przed wylotem, kosztował około 200 zł od osoby (w tym opłata za bagaż).

Lot na pokładzie mocno już wyeksploatowanego Boeinga 737-400 przebiegł bez zakłóceń a ceny oferowanych posiłków i drinków były bardzo przystępne (co jak na tanie linie zdarza się wyjątkowo rzadko). Wysiedliśmy w Sajgonie okolo 11. W lotniskowym biurze obsługi turystycznej zarezerwowaliśmy hotel i wsiedliśmy w lokalny autobus 152, który dowiózł nas w okolicy mekki backpackersów-ulicy Pham Ngu Lao. Pan kierowca wietnamczyk był na tyle miły, że powiedział nam gdzie wysiąść. Pierwsze wrażenia związane z Sajgonem mamy pozytywne, choć miasto wydaje się znacznie bardziej europejskie niż Hanoi. Są tu wieżowce, piękne parki i chodniki dla pieszych niezastawione motorami.

Zrezygnowaliśmy z zarezerwowanego na lotnisku hotelu, gdyż okazał się położony zbyt daleko i wybraliśmy Duna Hotel. Ładny choć mały pokój z oknem, łazienką, klimatyzacją, lodówką i tv kosztował 25$. Ruszamy zwiedzać. 





1 komentarz:

  1. Dzięki za szczegółowe informacje;) przydadzą się nam już w poniedziałek:P Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń