poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Ostatni dzień w Hoi An

Dziś już się tak nie obijaliśmy. Po śniadaniu ruszyliśmy na miasto z zamiarem odwiedzenia kilku interesujących (wg lonely planet) miejsc. Pierwszym z nich był Chinese All-Community Assembly Hall (jak ktoś wie jak to sensownie przetłumaczyć to niech mi powie) zbudowany pod koniec XVIII wieku, jako miejsce spotkań wszelkich miejscowych chińskich kongregacji. Znajdująca się na terenie obiektu świątynia,
 dość wyraźnie różni się od miejscowych pagód i widać w niej wpływy chińskie. Później odwiedziliśmy podobną budowlę, zbudowaną w 1851 roku przez chińskich przybyszy z wyspy Hainan, ku upamiętnieniu 109 kupców, których pomyłkowo wzięto za piratów i stracono. Zobaczyliśmy również zabytkowy dom chińskiego kupca z XIX wieku, który w owym czasie służył jako apteka. Dalsza część dnia upłynęła nam tradycyjnie na spacerach, poszukiwaniu ciekawych pamiątek i obżeraniu się. Spróbowaliśmy m.in. wieprzowiny w sezamie zawijanej w liście bananowca (genialne). Ostatni wieczór w Hoi An spędzimy wpatrując się w morze i popijając miejscowe wino. Może jeszcze jakaś nocna kąpiel?
Jutro o 8 rano wyjeżdżamy do Hue, gdzie będziemy mieli kilka godzin na zwiedzenie tamtejszej cytadeli, przypominającej ponoć nieco pekińskie Zakazane Miasto. O 17.30 wyruszymy sypialnym autobusem do Hanoi by być w stolicy koło 7 rano dnia następnego. Być może uda nam się dodać krótką relację z Hue, jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest, że kolejnego posta napiszemy dopiero z Hanoi.








Co by tu jeszcze na siebie założyć?


Pod pomnikiem Kazimierza Kwiatkowskiego - polskiego architekta i konserwatora zabytków


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz